Z oddali widać wzgórze. A na wzgórzu – kościół. I kilka, może kilkanaście domów. Trochę poniżej – cmentarz. Niewspółmiernie rozległy. Patrząc na ten obrazek można mieć wrażenie, że to taki leitmotiv krajobrazu małych polskich miast czy większych wsi. A jednak jest w nim coś, co przyciąga. Beskid Mały to część Beskidów Zachodnich. Znajduje się w dorzeczu Wisły, a najwyższym szczytem tego pasma jest Czupel (930 m n.p.m). Nie za wysokie więc to góry, ale bardzo urokliwe:-). Przyjechaliśmy tu dosłownie na moment, (przy okazji pobytu na rekolekcjach w pobliskich Zembrzycach), ale nie bez powodu.
Mucharz to wieś, do której pewnie nigdy byśmy nie trafili, gdyby nie wakacje mojego taty. Blisko 50 lat temu, w tutejszym domu parafialnym. Skąd tutaj, dlaczego? Ówczesny proboszcz parafii, ksiądz Józef Motyka, był bratem dziadka taty. Z sentymentu tu przyjechaliśmy, a i trochę z nostalgii za minionym:-). Historia Mucharza sięga zamierzchłych, jeszcze pogańskich czasów – pierwsza osada istniała tu aż 7 tysięcy lat przed naszą erą. Mieszkało tu plemię Wiślan, którzy przyjęli chrześcijaństwo w 880 roku. Górującą na beskidzkim wzgórzu pogańską świątynię zamieniono na kościół, pierwotnie pod wezwaniem Najświętszej Maryi Panny. Przebudowywano go kilkakrotnie, a patronem wybrano ostatecznie św. Wojciecha.
Co ciekawe, bardziej już współczesne czasy Mucharza splatają się z posługą biskupią przyszłego papieża Jana Pawła II, który w latach 50. przyjechał tu z wizytacją. Wadowice są niedaleko stąd. Na stronie www.mucharz.pl możemy przeczytać fragment książki Ojca Świętego „Wstańcie, chodźmy!”, w której wspomina on brata mojego pradziadka – księdza Józefa Motykę. Dla skromnego proboszcza z Mucharza ta biskupia wizytacja była bardzo ważnym i wzruszającym przeżyciem.
Tyle z historii i z rodzinnych wspomnień. Jest ich niewiele, to tylko urywki, szczątkowe myśli zatarte przez czas. Ale i tak bardzo cenne:-).