Niebosiężny las Borów Tucholskich gdzieniegdzie tworzy rozstępy – to miejsca zarezerwowane dla lokalnych społeczności. W małych miasteczkach i wsiach toczy się normalne życie, bez blichtru i fajerwerków:-). Na kolejną wycieczkę rowerową wybraliśmy się do oddalonego o około 15 km od Bielskiej Strugi Cekcyna. Po drodze, w Starym Suminie, minęliśmy przystanek PKS pomalowany w kolorowe, folkowe kwiaty – miły symbol przywiązania do tradycji regionu:-). Zaraz obok znajduje się granitowy kamień z przymocowanym do niego drucianym globusem. Czytamy na nim: „W tym miejscu przez gminę Cekcyn przebiega południk 18 E”. Ów południk przecina też Dubrownik i Sztokholm;-).
W Cekcynie postanowiliśmy pokręcić się trochę bez celu. Zaszliśmy do miejscowego sklepu, w którym nikomu się nie spieszyło, minęliśmy GS z lekko zatartym przez czas logotypem i kontrastującym obok szyldem Coca Coli, odwiedziliśmy neogotycki kościół. W ogrodzie parafialnym pracowały dwie kobiety, również jakby w spowolnionym kadrze:-). Wewnątrz świątyni było pusto. Wracamy. Po drodze przejechaliśmy przez tory kolejowe, a zaraz obok minęliśmy zmurszały budynek – to punkt skupu żywca. Już dawno nic się tu nie dzieje, ale na tablicy pomiędzy oknami wciąż widniały godziny otwarcia;-).
W Borach Tucholskich jest gdzie szusować i jest co oglądać, ale byliśmy tam zaledwie dwa czy trzy dni, stąd tylko dotknięcie tematu. Warto będzie kiedyś wrócić:-).