Dobrych kilka lat temu, pewnej jesieni, wyruszyliśmy z Przełęczy Wyżnej na jedną z cudniejszych bieszczadzkich wędrówek. Obraliśmy żółty szlak, do schroniska Chatka Puchatka mieliśmy iść według znaków około godzinę piętnaście. Minęliśmy pomnik poświęcony pamięci Jerzego Harasymowicza (zobacz poprzedni wpis) i weszliśmy na teren BPN. Pod butami mieliśmy dywany z kolorowych liści, w bukowym lesie ogarnęły nas wszechobecne barwy jesieni. Było pięknie:-).
Powyżej granicy lasu otoczyła nas gęsta mgła. Zrobiło się zimno i wietrznie. Widoczność spadła – niestety skutkuje to brakiem zdjęć Chatki Puchatka. Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, że za kilka lat po legendarnym schronisku na Wetlińskiej nie będzie śladu – zastąpi je inny, nowy budynek. Dawnemu należy się jednak, by opowiedzieć pokrótce jego losy. A wiążą się one nierozerwalnie z Lutkiem Pińczukiem – pierwszym gospodarzem Chatki.
Lutek Pińczuk urodził się w 1938 roku we wsi Kunovo (obecnie teren Bośni i Hercegowiny), w rodzinie o polskich korzeniach. Po kilku latach wraz z ojcem i rodzeństwem przeprowadził się na Dolny Śląsk, następnie odkrył Bieszczady. Imał się przeróżnych zajęć – był zbieraczem runa leśnego, pracował przy wyrębie lasów, wypalał węgiel drzewny. Zafascynował go dziki jeszcze wtedy, bieszczadzki świat. Chatkę Puchatka, turystyczny obiekt na Połoninie Welińskiej (pierwotnie służący za posterunek obserwacyjny WOP), sam rozbudowywał i modernizował. Osiadł na połoninie i mieszkał tam przez 50 lat. Co było trzeba, tachał na górę na własnych plecach lub z pomocą konia. Szybko stał się legendą pionierskich Bieszczad – pierwszego powojennego pokolenia tutejszych osadników. O Lutku powstał niedawno film „Śniła mi się Połonina”, który mieliśmy przyjemność obejrzeć w jednej z bieszczadzkich agroturystyk.
Zszedł na dół, do Wetliny, około osiemdziesiątych urodzin. Tym razem już na stałe. Wraz z tym wydarzeniem nastąpił koniec pewnej epoki, a stara Chatka Puchatka, kultowe miejsce bez elektryczności i bieżącej wody, wkrótce zamknęła swoje podwoje. Obecnie na Wetlińskiej stoi Chatka Puchatka 2 – funkcjonuje jako schron, bez możliwości noclegu. Zmiana na lepsze czy na gorsze, każdy niech sam oceni. Spod Puchatka obraliśmy czerwony szlak, grzbietem połoniny. W bardziej sprzyjających okolicznościach pogodowych mielibyśmy wokół cudne widoki na Caryńską, Rawki, Bukowe Berdo i ukraińskie szczyty Bieszczad. My widzieliśmy głównie mgłę:-). Początkowo szliśmy płasko, potem czekało nas krótkie podejście na Osadzki Wierch, następnie mieliśmy już praktycznie z górki aż do samej Przełęczy Orłowicza.
Czym są właściwie połoniny? To jedyne w swoim rodzaju wysokogórskie łąki, często położone powyżej 1000 m n.p.m. Najwięcej karpackich połonin znajduje się na obszarze Ukrainy i Rumunii. A u nas – w Bieszczadach. Słowo „połonina” jest pochodzenia wschodniosłowiańskiego i oznacza „puste miejsce”, „nieużytek”. Przed wojną na bieszczadzkich połoninach były wypasane stada bydła należące do Bojków. Górale często porozumiewali się na halach za pomocą trombit, ludowego instrumentu dętego. Niesamowicie musiał brzmieć ten dźwięk, roznoszący się echem po bieszczadzkich szczytach:-).
Połonina Wetlińska to masyw górski o kilku wierzchołkach, spośród których najwyższy jest Roh (1255 m n.p.m.). Najwyżej położonym punktem udostępnionym dla turystów jest wspomniany Osadzki Wierch (1253 m n.p.m.) - rozciąga(łby się:-)) się stąd malowniczy widok na Caryńską i Tarnicę. Chatka Puchatka znajduje się z kolei pod Hasiakową Skałą, najdalej na wschód wysuniętą kulminacją Wetlińskiej. To tyle z geograficznych „naj”:-). Idąc wciąż czerwonym szlakiem minęliśmy Osadzki, następnie szliśmy wzdłuż piaskowcowych wychodni Szarego Berda (1108 m.p.n.). W końcu dotarliśmy do Przełęczy Orłowicza - od Puchatka mieliśmy do przejścia około 5,5 km. Przełęcz Orłowicza to szerokie siodło oddzielające Połoninę Wetlińską i Smerek – nasz kolejny cel (i dodatkowe pół godziny marszu). Smerek (1222 m p.n.m) ma dwa wierzchołki oddzielone od siebie trawiastym obniżeniem, zwanym niegdyś przez miejscowych Dołyną. Na szczycie udostępnionym dla turystów stoi krzyż – na zdjęciu jeszcze poprzedni, teraz już jest nowy. Wiatr zmian… Ze Smereka rozciągają się przepiękne widoki – widzielibyśmy stąd Rawki, Krzemieniec, Wysoki Dział, Wetlińską...gdyby nie mgła:-).
Żółtym szlakiem zeszliśmy do Wetliny, zaznawszy uroków jesiennego, bieszczadzkiego błota:-).
(2024)