Pewnego upalnego dnia przyjechaliśmy do Jaślisk. Wieś to znana zarówno historycznie jak i współcześnie – za sprawą lokalizacji i swoistego klimatu. Leży nad rzeką Jasiołką, w Beskidzie Niskim, na trasie między Duklą i Komańczą. Jej teren objęty jest przez Jaśliski Park Krajobrazowy. Tyle z geografii:-).
Na początku zajrzeliśmy do kościoła, szukając wytchnienia od lejącego się z nieba żaru. Tutejsza parafia została erygowana w 1366 roku - założono ją razem z miastem. Bo kiedyś Jaśliska miały prawa miejskie, ale o tym za chwilę. W 1756 r. poświęcono nową murowaną świątynię, nadając jej imię św. Katarzyny Aleksandryjskiej. Wewnątrz znajduje się obraz Matki Bożej Jaśliskiej, który został ukoronowany przez papieża Jana Pawła II w 1997 r. I panuje przyjemny chłód.
Jaśliska powstały za czasów króla Kazimierza Wielkiego i przez wieki utrzymywały charakter miasteczka handlowego – obrót był zwłaszcza węgierskim winem. Przyczyniło się do tego położenie przy jednym z głównych traktów transkarpackich – Jaśliska były miastem przygranicznym na trasie z południa Europy, szczególnie z Węgier. Odbywały się tu duże targi i jarmarki, życie kwitło. Rozwijało się także rzemiosło, zwłaszcza garncarstwo, ślusarstwo czy kamieniarstwo. Duże zmiany nadeszły w 19 w., kiedy większość ruchu handlowego przeniosła się na trakt przez Przełęcz Dukielską. Miasto ucichło. Małymi kroczkami dochodzimy do roku 1934. Wtedy to Jaśliska utraciły prawa miejskie.
Gdy wyszliśmy z kościoła, od razu rzuciła nam się w oczy charakterystyczna drewniana zabudowa rynku. Odczuliśmy tu nostalgiczną, senną atmosferę – gdzieś po płocie przebiegł kot, ktoś wychylił się zza firanki i zaraz zniknął. A tak, nikogo prócz nas. Do około XV wieku centrum jaśliskiego rynku stanowił ratusz, w którym działał również sąd, karczma i skład win. Na okalających go straganach odbywał się handel, którym trudniła się głównie miejscowa społeczność żydowska. Aż do wybuchu II wojny światowej. Wtedy też zlikwidowano sporą część drewnianej zabudowy Jaślisk, z kolei w latach 80. wyburzono ratusz. Na początku XXI wieku postawiono nowy budynek administracyjny, nie nawiązujący stylem do dawnej architektury wsi. I tak jesteśmy już w czasach obecnych.
A co współcześnie dzieje się w Jaśliskach? Sukcesywnie odnawiane są zabytkowe piwnice, gdzie kiedyś było składowane wino. Lubi po nich oprowadzać Pan Stanisław Lorenc, pasjonat tych okolic. Największe piwnice znajdują się pod dawnym ratuszem, jest też spory labirynt pod szkołą. Ponadto, wieś stała się tłem kilku filmów fabularnych, m.in. „Wina Truskawkowego” z 2007 r., nawiązującego do „Opowieści galicyjskich” Andrzeja Stasiuka. Film ukazuje swoistość małomiasteczkowej społeczności Beskidu Niskiego, a zasłynął w nim miejscowy bar Czeremcha, który prowadzi pani Iwona. W Jaśliskach urzekł ją, jak przeczytałam w artykule z Tygodnika Sanockiego, wszechobecny zapach chleba i klimat „wiecznej niedzieli” - ciszy, senności, nostalgii. W czasach PRL-u w budynku baru znajdował się GS Czeremcha, który był miejscem spotkań mieszkańców i pracowników okolicznych zakładów. Podobno serwowali tam „fenomenalne schabowe”;-).
Miłośnicy niepowtarzalnego uroku Jaślisk narzekają, że wieś robi się coraz bardziej zabetonowana. Że kostka, że upiększanie na siłę, że tylko brokatu brakuje. Może coś w tym jest, choć – zdecydowanie – w Jaśliskach znajdziemy jeszcze sporo zakątków, w których czas stanął w miejscu. Warto tu zajrzeć.